Bunt kilkulatka – skąd się bierze i jak sobie z nim radzić?
Masz w domu małego brzdąca, który ostatnio coraz częściej się z Tobą nie zgadza? Stawia opór i nie boi się powiedzieć głośnego i stanowczego “NIE”? Dziecko próbuje negocjować na każdym polu – o jedzenie, mycie, spanie, bajki, gry, ubranie… Takie negocjacje nierzadko kończą się krzykiem, złością i awanturą. Prosisz, tłumaczysz, prośbą, czasem groźbą i wszystko na nic. Momentami czujesz się bezsilna/y…
Zjesz jabłuszko? “NIE.”
Poczytamy książeczkę? “NIE.”
Chodź, pójdziemy na spacer! “NIE.”
To może pojeździmy na rowerku? “NIE.”
Wszystko na “NIE”! Znasz to? Może właśnie przechodzisz podobny etap ze swoim kilkulatkiem? Jeśli tak, to prawdopodobnie w Twojej głowie gromadzi się mnóstwo myśli! Co robić, jak rozmawiać, tłumaczyć? Czy to normalne, że wszystko jest na “nie”? Może to tylko taki etap, skok rozwojowy? Samo przejdzie? Czy tak ma być? Czy to możliwe, że dziecko przechodzi tzw. “bunt dwulatka”, nawet jeśli ma nieco więcej, niż 2 latka? Jak reagować i jak dogadać się ze “zbuntowanym” szkrabem, żeby nie wywołać kolejnej kłótni?
Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziesz właśnie w tym artykule. Dowiesz się:
- Kogo dotyczy bunt dwulatka?
- Kiedy mamy do czynienia z buntem i skąd on się bierze?
- Jak radzić sobie z buntem dwulatka? 2 SPRAWDZONE WSKAZÓWKI.
Kogo dotyczy bunt dwulatka?
Czy bunt dwulatka dotyczy tylko dwulatków? Wbrew temu, na co wskazuje nazwa tego okresu – niekoniecznie. Bunt dwulatka może dotyczyć dzieci od 18 miesiąca do nawet 5 roku życia. Dlatego, jeśli masz dziecko w wieku od 18 mies. – 5 lat, to ten artykuł będzie dla Ciebie szczególnie przydatny. Wiedza i wskazówki, którymi się w nim podzielę, będą odnosiły się zarówno do 2, 3, 4 jak i do 5-latków.
Kiedy mamy do czynienia z buntem i skąd on się bierze?
Okres “buntu dwulatka” może zacząć się już około 18 miesiąca życia. To naturalna faza rozwoju – czas, w którym mózg dziecka rozwija się w zawrotnym tempie, przez co maluch czasami nie może nadążyć za własnymi myślami. Dlatego ten bunt świadczy o tym, że maluch po prostu się rozwija, a Ty rodzicu, nie masz o co się martwić.
To również moment, w którym dziecko zaczyna lepiej kontrolować swoje ciało – ładnie chodzi, a nawet biega, psoci i poznaje świat. Bardzo chce wszystkiego spróbować, doświadczyć, poznać. Sprawdza swoje możliwości i testuje granice. Chyba każdy rodzic takiego malucha wie, że to czas, w którym szczególnie trzeba mieć oczy dookoła głowy – dziecko jest po prostu wszędzie, prawda?
Często jest tak, że kiedy tak maluch poznaje świat i otoczenie, nie wszystko idzie po jego myśli. Wiele rzeczy mu się nie udaje, bo jego możliwości są bardzo ograniczone. Dotyczy to także wyrażania swoich uczuć, chęci i pragnień. Dlatego, aby coś przekazać, dziecko krzyczy i płacze. To trudne doświadczenie także dla rodzica – maluch nie jest już słodkim aniołkiem, który reagował na każde nasze spojrzenie, prośbę… Rodzicowi takie zachowania się nie podobają i stwierdza, że ma do czynienia właśnie z buntem.
Skąd ten bunt się bierze?
Dziecko rozwija się i nabiera świadomości bycia jednością ze swoim ciałem i swoją wolą. Nie z ciałem, a tym bardziej wolą mamy czy taty. Zaczyna mu się to podobać i sprawdza, doświadcza nowych rzeczy. Pierwsze, co robi, to próbuje samodzielnie decydować, przeciwstawiać się temu, co znało do tej pory.
Dziecko odkrywa, że jego słowa i zachowanie mają moc! “Co się stanie, jeśli zrzucę szklankę z sokiem na podłogę?”, “Co zrobi mama, jeśli nie dam sobie założyć skarpetek?”
Maluch sprawdza reakcje i konsekwencje swoich decyzji i koduje je w swojej główce. Dzieci potrzebują decydować, potrzebują pewności siebie i autonomii, aby upewnić się w przekonaniu, że “jestem sobą, mam moc, mogę coś zrobić, ode mnie coś zależy”.
Dlatego, kiedy mama wyciągnie kurtkę, buty i mówi “Jasiu, idziemy na podwórko, ubierzemy kurteczkę i buty” to Jaś chce zareagować inaczej i powie “NIE”. Dlaczego? Bo może. Bo chce zobaczyć, co będzie działo się dalej.
Jak długo trwa bunt?
Może być tak, że nie wiesz już, jak reagować na “buntownicze” zachowania swojego dziecka. Bo bunt buntem, ale życie toczy się dalej, rano trzeba wyjść do pracy, przedszkola, a tu nagle słyszysz, że brzdąc kurtki nie ubierze, bo nie i już.
Dziecko testuje, sprawdza granice, wiesz, że to rozwój, że to dobrze, no ale Twoja cierpliwość też się kiedyś kończy, prawda? Być może zadajesz sobie w głowie pytanie, ile ten bunt potrwa, jak długo jeszcze będziesz negocjować z maluchem na każdym polu i czy w ogóle to się kiedyś skończy?
Skończy się. Kiedy? Dla każdego dziecka to różny czas. Ale powiem Ci, od czego ten czas może zależeć.
Taka faza mówienia “Nie” trwa tyle czasu, ile potrzebuje dziecko, żeby przekonało się, że nie jest Tobą, tylko Sobą. To może potrwać tydzień, miesiąc… Ale i dłużej, w sytuacji, kiedy rodzic będzie bezwarunkowo stawiał na swoim.
O czym dokładnie mówię? Pokażę Ci to na prostym przykładzie.
Wychodzicie na spacer. Mówisz do dziecka:
– Założymy buciki.
– Nie.
– Jasiu, proszę, załóż buty, bo wychodzimy na spacerek.
– Nie założę.
– W tej chwili proszę założyć te buty i zrobić tak jak ja mówię, bo inaczej nie pójdziemy na plac zabaw.
Zwykły dialog. Pokazujący, że rodzic traci trochę cierpliwość i robi się bardziej stanowczy. Niby normalne słowa, ale czy wiesz, co dziecko może zrozumieć poprzez “zrób tak jak ja mówię, bo nie pójdziemy na plac zabaw”? → “Nie masz prawa do swojego zdania, to co mówisz nie ma znaczenia”.
Rozumiesz? Tu chodzi o prawo dziecka do posiadania własnej tożsamości. A ta tożsamość jest świeża, nowa, delikatna, w trakcie tworzenia. Nie narzucaj, nie atakuj jej. Im dłużej będziesz to robić, tym dłużej cały bunt będzie trwał.
Kiedy dziecko mówi “Nie założę butów”, to tak naprawdę nie chodzi o buty. Dziecko chce Ci powiedzieć “Jestem odrębny, chcę być sobą”.
No dobrze, ale jak z tego wybrnąć? Jak wychodzić z takich sytuacji, aby każdy był na wygranej pozycji? Żeby rodzic nie tracił cierpliwości, a dziecko nie poczuło, że jego zdanie się nie liczy? Przed Tobą dwie wskazówki, które pozwolą Ci taki efekt osiągnąć.
1. Daj wybór, twórz skojarzenia i obrazową informację.
Kiedy dziecko mówi “Nie” to jeden z najważniejszych objawów budowania swojej własnej odrębności. Dlatego Ty, rodzicu, musisz mu na to pozwolić. Dlaczego?
Kiedy dziecko podporządkowuje się rozkazom, nie musi się zastanawiać i myśleć. A wtedy płat czołowy mózgu (ta część, która pozwala przewidywać, myśleć, decydować i stawać się odpowiedzialnym), pozostaje nieaktywny. A nam nie o to chodzi w wspieraniu rozwoju dziecka, prawda?
Dlatego zachęcaj dziecko do namysłu. Zostaw przestrzeń na malutkie decyzje, które będą mobilizowały mózg dziecka do pracy.
Sytuację, w której dziecko mówi “Nie” potraktuj jako kolejną okazję do rozwoju malucha.
Pokażę Ci to od razu na przykładzie.
– Idziemy na spacer! Założymy buciki.
– Nie.
– Hm, dobrze. Nie chcesz założyć adidasów. W takim razie może inne buty. Adidasy czy sandały?
– Sandały!
Dajesz wybór, dziecko czuje, że to ono zadecydowało – jest sukces.
Ale wiem, to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Co, jeśli właśnie pada deszcz, zależy Ci na tym, aby dziecko ubrało kalosze, a maluch upiera się przy sandałach?
Tu na ratunek przychodzi tworzenie skojarzeń.
– Sandały? A powiedz mi, jak świeci słońce i jest sucho, to jakie buty się zakłada?
– Sandały.
A jeśli jest zimno i pada deszcz, to jakie buty?
– Kalosze.
– Dobrze. A po domu jakie buty nosimy?
– Kapciuszki.
– Dokładnie tak! A jaką mamy teraz pogodę?
– Pada desz.
– To jakie buty się zakłada, kiedy pada deszcz?
– Kalosze!
Rozumiesz? Dałaś/eś dziecku wybór. Stworzyłaś/eś skojarzenia ciepło-sandały, deszcz-kalosze, dom-kapciuszki. Maluch poczuł, że to on czymś sam decyduje. Ty tylko zadawałaś/eś pytania.
No dobrze, ale co zrobić, jeśli i ten sposób nie zadziała? Pora na obrazową informację! Buduj w głowie dziecka obrazy i mów językiem dziecka. Bo 2-letni Jaś nie będzie rozumiał konsekwencji swojego wyboru. Trzeba mu je pokazać. W jaki sposób? Wytłumaczę Ci to na poniższym przykładzie:
– Nie założę kaloszy.
– A co założysz?
– Sandały.
– Możesz ubrać sandały, ale wtedy będzie Ci zimno i mokro w nóżki. A jak ubierzesz kalosze, będzie suchutko, cieplutko, będziesz mógł skakać w kałużach ile tylko chcesz. Pomyśl, jakie buty założysz, sandały czy kalosze?
– Kalosze.
Jeśli to nie pomoże, warto przekonywać dziecko dalej. Możesz wziąć malca na próg drzwi i pozwolić mu gołą stópką zobaczyć, że faktycznie jest zimno. I zapytać jeszcze raz: “Jak jest? Mokro? Zimno? To jakie buty ubrać?” Dziecko zobaczy i doświadczy, jakie będą konsekwencje jego wyboru, dlatego też łatwiej będzie mu go podjąć.
Ale… Żeby nie było kolorowo, w wieku ok 2.5 lat mogą zacząć się wahania. Na przykład Jasiu będzie chciał najpierw ubrać kalosze, potem sandałki, potem znowu kalosze. Mało tego, około 3 roku życia dziecko będzie w stanie zaproponować trzecią opcję! Wyobraź sobie:
– Sandały czy adidasy?
– Japonki.
I co wtedy? Co zrobić, kiedy maluch nie bierze pod uwagę naszych propozycji i wychodzi ze swoją własną? → Wracamy do punktu wyjścia – skojarzenia.
– A kiedy zakładamy japonki?
– Na plażę.
– A czy u babci jest plaża?
– No nie.
– To co zakładamy? Sandały czy adidasy?
I co? Sprawa załatwiona!
Co do wyboru, istnieje jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa, o którą pyta mnie wielu rodziców: czy mamy dawać dziecku wybór we wszystkim? Czy możemy pozwolić dziecku decydować w każdej kwestii?
Są takie sytuacje, w których decyzja powinna należeć tylko i wyłącznie do rodzica. Na przykład:
- Nie pytaj dziecka, czy idziemy na spacer. To decyzja o planie dnia. Plan dnia to odpowiedzialność rodzica, której dziecko nie będzie w stanie udźwignąć. Po prostu ubierzcie się i wyjdźcie. Ale możesz zapytać dziecko o to, którą bluzę chce ubrać – niebieską czy zieloną.
- Nie pytaj dziecka, czy idziemy na plac zabaw czy nie. Tu zasada jest podobna. Możesz jednak zapytać, czy woli huśtawkę czy zjeżdżalnię – o tym decyduje dziecko.
- Nie pozwalaj dziecku decydować, którą ścieżką na spacerze idziemy lub o której godzinie wracamy do domu. W tych kwestiach może decydować tylko rodzic.
Dlaczego właśnie w takich kwestiach nie powinniśmy pozostawiać dzieciom wolnego wyboru? Zastanów się – na jakiej podstawie maluch będzie podejmował wybór? Czy dziecko ma już tyle doświadczeń i takie możliwości oceny sytuacji, aby podjąć odpowiednią decyzję? Czy jest w stanie wziąć odpowiedzialność za swój wybór?
Spójrz, jeśli zapytasz dziecko w zimie, czy chce ubrać kurtkę czy nie, to ono podejmie decyzję. Jaką? Taką, która przyjdzie mu pierwsza na myśl. Taką, jaką podpowie mu impuls. Nie jest w stanie ocenić, czy ta decyzja jest dla niego dobra, czy nie. To dlatego, że 2-letnie dziecko nie potrafi zachować w głowie tylu obrazów, żeby móc je ze sobą porównywać. Tym bardziej nie potrafi sobie wyobrazić, jakie konsekwencje w przyszłości przyniesie dany wybór. Dlatego Ty, proponując mu różne opcje, nie odbierasz mu prawa do pełnego wyboru. Ty ułatwiasz dziecku życie.
Wybór, który dajemy dziecku powinien być bezpieczny i ograniczony. To Ty, Rodzicu, na tym etapie decydujesz za dziecko. Możesz zostawić mu przestrzeń. Ale nie podążasz za dzieckiem. Tylko dziecko za Tobą. Bo to Ty jesteś przewodnikiem, który pokazuje mu świat i z którym może czuć się w pełni bezpiecznie. Nie odbieraj mu tego.
2. Daj dziecku przestrzeń, w której wolno mu wszystko i ustalcie jasne zasady.
Dzieci nie cierpią zakazów. Ale wiesz, co za to kochają? Zasady i granice. Tak, wbrew pozorom, dzieci bardzo chętnie się do nich stosują. Wiesz dlaczego? Bo to między innymi granice i zasady zapewniają im poczucie bezpieczeństwa, którego bardzo potrzebują.
Wyobraź sobie granicę jako taką linię, którą otacza się bezpieczną dla dziecka przestrzeń. I ta przestrzeń jest dla dziecka. Może z niej korzystać jak chce, robić to, na co ma ochotę. To przestrzeń, w której Ty, rodzicu, dasz mu możliwość decydowania o sobie (oczywiście w granicach bezpieczeństwa – reagujemy na sytuacje, w których dziecku mogłaby stać się krzywda).
Aby jasno ustalić, gdzie jest ta bezpieczna granica, warto wprowadzić zasady. Na przykład: nie rozrzucamy klocków w kuchni, obiad jemy zawsze przy stole, bez bajek czy gier na telefonie, codziennie o 18:30 sprzątamy razem zabawki.
Ale jeśli chodzi o pokoik dziecka – to te klocki mogą tam być porozrzucane. I jeśli Ty, Rodzicu, wejdziesz do pokoiku dziecka o godzinie 14:00 i zobaczysz rozrzucone klocki, to pamiętaj, że dziecko ma do tego prawo. Nie ma to znaczenia, bo dziecko wie również, że codziennie o 18:30 jest wspólne sprzątanie zabawek.
Jeśli zdecydujesz, że tą przestrzenią dziecka jest właśnie jego pokoik, to nie licz na to, że tam zawsze będzie czysto. Nie miej nadziei na to, że dziecko nie sprawdzi, czy nożyczki przetną firankę albo czy tapetę na ścianie można pomalować ulubionymi kredkami. Nie denerwuj się i pozwól dziecku to wszystko sprawdzać. Stwórz dziecku przestrzeń do bycia dzieckiem.
Jakie zasady warto jeszcze ustalić? Dokładnie takie, jakie odpowiadają Waszej rodzinie. Podpowiem Ci, że ważna jest rutyna. Stałe pory pobudki, śniadania, spaceru, obiadu, kąpieli, snu… Dlaczego to takie ważne?
2-letnie dziecko nie zna się na zegarku. Nie potrafi samodzielnie określić, jaka jest pora dnia. Pozwala mu na to właśnie ta rutyna, którą Ty rodzicu tworzysz. Dziecko czuje się pewniej i bezpieczniej, kiedy wie, że po obiadku czeka go zabawa z tatusiem. Kiedy wie, że jak wstaje, to je śniadanko i idzie z mamusią na spacer.
Jednak spotkałam się z sytuacjami, kiedy rodzice nie chcieli stawiać granic. Wiesz dlaczego? Bali się. Bali się, że stawiając granice, będą złymi rodzicami. Że dziecko ma potrzebę, którą komunikuje płaczem, a oni ją ignorują. Przekonali się wiele razy, że kiedy odmawiali dziecku, to reagowało ono płaczem, złością, czasami agresją. Nie chcieli więcej takiej sytuacji.
Znasz to? Czy czułaś/eś się kiedyś podobnie odmawiając dziecku? Jeśli tak, to zadam Ci ważne pytanie: czy zdajesz sobie sprawę z tego, że kiedy rodzic boi się gniewu dziecka i przez to mu ulega, to dziecko to widzi i czuje?
Taka sytuacja może doprowadzić do tego, że dziecko będzie okazywać wobec rodzica złość, stawać się agresywne. Tylko w tym przypadku to nie będzie agresja. To strach pomieszany z bezsilnością dziecka. Bo jeśli rodzic ulega, to oznacza, że nie ma kontroli nad sytuacją. A dziecko potrzebuje rodzica, który tę kontrolę ma i zapewni bezpieczeństwo całej rodzinie.
Wiem, że wielu rodziców tym sposobem próbuje uchronić dziecko od emocji takich jak złość, strach, frustracja… Ale czy można unikać ich przez całe życie?
Pamiętaj, że dziecko ma prawo odczuwać i okazywać gniew i frustrację. To trudne emocje, które będą towarzyszyły każdemu z nas przez całe życie. Twojemu dziecku też. Dlatego zadaniem rodzica jest nauczenie dziecka radzenia sobie z tymi emocjami. To od Ciebie zależy, czy wyposażysz swojego malucha w tę umiejętność i tym samym ułatwisz mu życie. Jeśli nie wiesz, jak się za to zabrać i od czego zacząć, to o wszystkim opowiadam w tym kursie on-line.
Jak podsumowałabym bunt dwulatka? Nie taki diabeł straszny, jak go malują. To naturalna, zdrowa i potrzebna faza w rozwoju dziecka. To sygnał, który świadczy o tym, że dziecko rozwija się tak, jak powinno.
Pozwalaj dziecku na bunt. Pozwalaj mu decydować. Daj przestrzeń do bycia dzieckiem i zapewnij poczucie bezpieczeństwa. Spełniając te wszystkie warunki zobaczysz, że ten cały bunt wcale nie potrwa długo.
Jak jest u Was? Jesteście na etapie buntu dwulatka? A może macie go już za sobą? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzu!
0 responses on "Bunt kilkulatka - skąd się bierze i jak sobie z nim radzić?"