Kiedy w końcu przemoc wobec dzieci przejdzie do historii?

⁉ ILE JESZCZE ARTYKUŁÓW I BADAŃ MUSI POWSTAĆ, ABY POLACY PRZESTALI BIĆ DZIECI⁉ ILE DZIECI, MUSI JESZCZE UCIERPIEĆ? Czyli KOLEJNY tekst o klapsach… i komentarze niektórych rodziców…

Czy Wy to widzicie?! Ja kolejny raz czytam te komentarze i w dalszym ciągu nie dowierzam. Stworzyłam już parę tekstów o wpływie klapsów na psychikę dziecka, jednak nie mogę nie zareagować, gdy czytam te komentarze.

W tym artykule dowiesz się, skąd w ogóle bierze się „potrzeba” daniu dziecku klapsa. Jak fatalne w skutkach może być stosowanie klapsów jako metody wychowawczej. I w końcu… co stosować ZAMIAST klapsów. Zapraszam.

Spis treści:

  1. Dane CBOS-u na temat stosowania klapsów przez polskich rodziców.
  2. Cała prawda o skutkach klapsów.
  3. Dlaczego wciąż AŻ 67% rodziców sięga po klapsy?
  4. Co w kwestii skutków dawania klapsów mówią BADANIA NAUKOWE?
  5. Obalam szkodliwy MIT: Brak klapsów = bezstresowe wychowanie
  6. Sięgnij po alternatywę, czyli co ZAMIAST klapsów?

Po każdym z poprzednich tekstów na temat przemocy wobec dzieci nabierałam nadziei. Tak, klaps to bicie, a bicie to przemoc, więc klaps to przemoc, koniec, kropka. Wracając do tematu… poprzednie moje wpisy i artykuły komentowali rodzice, którzy podzielają moje podejście do klapsów – również uważają je za niedopuszczalne, za formę rodzicielskiej porażki – lub rodzice, którzy przyznali, że zdarzyło im się dać dziecku klapsa, ale dzięki takim publikacjom i zabierania w tej sprawie głosów ekspertów wyciągnęli wnioski i zdecydowali się na zmiany.

Z tej pierwszej grupy rodziców byłam dumna – z ich świadomości, stanu wiedzy na temat dziecięcej psychiki i rozumienia szkodliwości przemocy – ale z tej drugiej grupy byłam równie mocno dumna! Cieszyłam się, że informacje, na które trafiali rodzice w internecie (m.in. moje wpisy) i ogólne zmiany społeczne przekonywały ich do zmiany poglądu na bicie dzieci, oraz że potrafili zauważyć swój błąd, przyznać się do niego i zawalczyć o pozytywne zmiany w swojej relacji z dzieckiem. Takie podejście wymaga dużej odwagi i gotowości na zmierzenie się z własnymi (niełatwymi) błędami. Czytanie więc komentarzy obu tych grup rodziców zawsze ogromnie mnie motywowało – widziałam na własne oczy, jak wspaniałe efekty potrafi przynieść dzielenie się swoją wiedzą, odnoszenie się do badań, tłumaczenie… widziałam, jak zmienia się mentalność konkretnych ludzi, ale też jak na przestrzeni mojej ponad 25-letniej kariery zawodowej zmienia się społeczeństwo i jego patrzenie na relację rodzic-dziecko.

Strach i autorytarność zmieniła się w miłość, szacunek, autorytet i rozmowę.

Jednak z drugiej strony… nie wszędzie. Wciąż walczymy z czymś, w co ciężko mi uwierzyć. Ciężko mi uwierzyć, że w XXI wieku ludzie dalej wierzą w klapsy ”jako skuteczną metodę wychowawczą”. Absurd… latamy w kosmos, wykorzystujemy alternatywne źródła pozyskania energii, tworzymy przedmioty codziennego użytku z materiałów z recyklingu, inwestujemy w rozwój osobisty, medytujemy, a w dalszym ciągu mamy przerażające statystyki, które przedstawiono na wstępie artykułu udostępnionym przez portal WP Kobieta, w którym wystąpiłam jako jeden z ekspertów.

Zaprezentowano tam dane CBOS-u mówiące o tym, że według badań z 2019 r. jedynie 33% badanych uważa, że wobec dzieci nie powinno stosować się żadnych kar fizycznych. Czyli wciąż 6 na 10 rodziców twierdzi, że „okazjonalny” klaps jest dopuszczalną formą „kary”. W XXI wieku. Co trzeci Polak. Klaps. Jako forma kary i wychowania.

Wiecie co? Na potwierdzenie tych danych nie trzeba było długo czekać. A wszystko za sprawą mocy anonimowości w komentarzach pod artykułem.

Komentując artykuł, wystarczy wpisać nick, czy samo imię, dzięki temu autora nie da się zidentyfikować. A np. na Facebooku, gdy coś komentujesz z własnego profilu, widać imię i nazwisko, prawda? Widać zdjęcie, często to z rodziną. Osoby boją się krytyki, bycia ocenianym przez innych. Myślę, że dlatego większość komentarzy u mnie na Facebooku, była pozytywna. Oczywiście też dlatego, że mam tam grupę wspaniałych, świadomych rodziców.

Tak czy inaczej… pod artykułem pojawiły się komentarze jak te, które zamieściłam na początku tekstu. Jest ich mnóstwo i przewijały się w nich różnie “opinie”, różne “perspektywy” i argumenty. Chociaż wiele z tych „tekstów” trudno mi nazwać opinią lub perspektywą… wiele z nich było zaprzeczeniem tego, kim powinien być rodzic i jaki powinien być. Zaprzeczeniem szacunku do dziecka i budowania z nim zdrowej pięknej relacji. Zaprzeczeniem miłości i dbania o dziecko. A co, jeśli nie to, jest tak naprawdę rolą rodzica?

Pomimo tego, że ta sprawa budzi we mnie ogromne emocje (i dlatego dopiero teraz – 3 miesiące po publikacji artykułu, w którym wypowiedziałam się jako ekspertka — znalazłam przestrzeń i odrobinę chłodnego podejścia do tematu), postanowiłam wrócić do tematu. W końcu chodzi o bezpieczeństwo i prawidłowy rozwój dzieci… Postanowiłam więc, że odniosę się do najczęstszych argumentów. Pojawia się w nich wiele powtarzanych od lat mitów, które warto w końcu obalić.

TO TYLKO (?) KLAPS?

Problem z tak zwanym „klapsem” jest taki, że dla jednych to nadal przemoc, a dla innych nie taka znowu groźna, acz skuteczna „metoda wychowawcza”. Osoby stosujące klapsy oceniają jego “groźność” i powagę po tym np. jak mocno uderzą dziecko w pupę.

„A bo taki klapsik to nawet porządnie nie zaboli, a młodego ustawi…” Znacie to? Ja to usłyszałam dziesiątki (a może nawet setki?) razy prowadząc Niepubliczną Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną i potem tysiące razy odkąd działam w internecie.

I powiem Ci tak… jeśli jesteś rodzicem, który nigdy się tego klapsa nie dopuścił, to cudownie. Ale przeczytaj ten tekst do końca. Skala problemu jest tak duża, że każdy rodzic powinien to przeczytać. I poszerzać tę świadomość, mówić o tym, tłumaczyć, a żeby tłumaczyć, trzeba znać konkrety.

Zachęcam Cię też do tego, aby po przeczytaniu tekstu, puścić go dalej w świat. Wspólnie możemy zmienić te fatalne statystyki. W końcu zmieniamy to podejście od kilku lat, dokończmy tę robotę, zmieńmy te statystyki na lepsze, sprawmy, żeby takie badania już nie musiały być prowadzone!

JEDEN przypadek to lepszy argument, niż badania naukowe i TYSIĄCE przypadków podczas 25 lat doświadczenia?

Pojawił się jeden komentarz skierowany bezpośrednio do mnie, więc pozwól, że odniosę się do niego w pierwszej kolejności.

Naprawdę jest sens rozdzielać jednego klapsa od bicia? To jest całkiem proste. Klaps, to uderzenie. Jeśli kogoś uderzysz, to stosujesz wobec niego formę agresji. To, że celem nie jest „uszkodzenie” i zrobienie komuś krzywdy nie zmienia faktu, że dopuszczamy się przemocy.

Wspierając rodziców, podpowiadam im konkretne rozwiązania. Tłumaczę, jak reagować w takich sytuacjach, skąd się bierze bicie rodzeństwa i jak do tego mądrze podejść. Wystarczy mieć trochę wiedzy i nie będzie ani klękania przed dzieckiem, ani klapsów. To są dwie skrajności.

Pomiędzy nimi jest sporo rozwiązań pełnych wzajemnego szacunku i miłości. I druga kwestia… co jeśli ten JEDEN przypadek klapsów by nie zadziałał? Co jeśli wszystkie 573 osób, które odczytały ten komentarz jako aprobatę dla klapsów, teraz też podniosą na dziecko rękę, a to nie zadziała? Albo zadziała jedynie chwilowo. Aż do czasu… kolejnego klapsa? Uderzą drugi raz, trzeci.

To niebezpieczne, bo jak dajesz klapsy, to staje się to podstawową metodą na wszystko. Nie uczysz się, nie rozwijasz jako rodzic. Jeżeli twoim jedynym narzędziem jest młotek to, każdy problem wygląda jak gwóźdź. A to krzywdzące podejście.

Szczerze dziwi mnie to, że Pan „Misiek” publikując taki komentarz, nie boi się jego konsekwencji. Choć w opisanej historii w teorii wszystko skończyło się „dobrze”, na jednym klapsie, to nie oznacza, że klaps jest remedium na każdy przypadek. W końcu każde dziecko jest inne, sytuacja w każdej rodzinie jest nieco inna, prawda?

A skoro już o tym mowa… kontekst jest bardzo ważny. W komentarzach widzimy jedynie skrawki historii. Ja wspierając rodziców w konkretnych przypadkach, robię dogłębny wywiad, poznaję każdy kontekst danej historii. Nie oceniam pochopnie. Dlaczego rodzicom też to polecam? Oto dobitny przykład.

Artykuł, z którego pochodzą te komentarze, został opublikowany w kwietniu, niedługo po tym, jak media obiegła głośna sprawa 25-letniego mężczyzny, który wypchnął własną babcię przez balkon. Sporo osób w komentarzach odnosiło się do tej sytuacji, jako przykładu konsekwencji „bezstresowego wychowania”.

Sytuacja wstrząsająca, jednak bardzo skrajna. Zestawianie jej z tematem klapsów (a raczej ich brakiem) jest olbrzymim nadużyciem. To wyciąganie wniosków bez poznania faktów. A jakie są fakty? Również zamieściłam przykład na grafice, zerknij.

Widzisz to? Przez brak znajomości kontekstu osoba z zaburzeniami psychicznymi, na które cierpi od lat, stała się świetnym obrazem wymówki dla osób, które wolą stać przy swoim, nie bacząc na dowody naukowe i fakty.

Dlatego drogi Rodzicu, w tym miejscu gratuluję Ci świadomości i chęci rozwoju. Samo to, że czytasz ten tekst, daje już naprawdę dużo.

SKĄD BIERZE SIĘ „POTRZEBA” DANIA KLAPSA?

Oto perspektywa kilku osób, które zabrały głos pod artykułem.

Zgadzam się z tym, że brakuje powszechnej edukacji rodzicielskiej. Właśnie dlatego stale edukuję, dzielę się moją wiedzą i doświadczeniem. Jednak to od rodziców zależy, czy zechcą z tego skorzystać. Przełamać schematy, wzorce zachowań. Nie ma szans na bycie jeszcze lepszym rodzicem bez zdobywania nowej wiedzy i poszerzania perspektywy. 

Brak świadomości jest jednym z czynników, które popychają rodziców w stronę pozornie skutecznych klapsów. Jednak to nie jedyny powód.

Moim zdaniem są 3 główne czynniki:

1. Dzieciństwo

Pamiętasz swoje? Dostałeś/dostałaś kiedyś klapsa? Pytam, ponieważ podczas niemal 25 lat pracy z rodzicami, spotkałam mnóstwo tych, którzy byli bici. Ze świecą można szukać tych, którzy uniknęli za dziecka pasa, czy kilku klapsów w pupę.

Moje doświadczenie sprawia, że mogę wyróżnić dwie główne grupy rodziców, którzy sami byli bici w dzieciństwie. Jedni mówią- ja NIE BĘDĘ BIŁ dzieci, bo pamiętam, jak sam się wtedy czułem.

Jest też drugi typ — BĘDĘ BIŁ, bo sam nie raz dostałem po tyłku i dzięki temu wyszedłem na ludzi.

Ale nawet u tych, którzy obiecali sobie, że nie będą bić, w skrajnych sytuacjach dochodzi do klapsa. Dlaczego? Ponieważ mają w sobie zakorzeniony schemat z dzieciństwa. Jak nie zdobywają wiedzy, to w końcu robią to, przed czym chcieli uciec. I tu przechodzimy do kolejnego punktu…

2. Brak wiedzy = brak alternatyw

Ja powtarzam, że edukacja rodzicielska jest ważna, bo ona nam dostarcza innych punktów widzenia, wiedzy specjalistów i doświadczeń wielu innych rodziców, którzy przed nami mieli podobne problemy. A jeśli nie zdobywamy wiedzy, to operujemy jedynie tym, co znamy.

Nawet, a może właśnie dlatego, że obiecujemy sobie, że nigdy, przenigdy nie zachowamy się tak jak nasi rodzice.

Jeżeli nie dasz swojemu mózgowi innych modeli do naśladowania, to będzie on bazował tylko na tym, co ma „wgrane”. I w sytuacji, kiedy emocje wezmą górę, mózg wskaże Ci drogę, jaką zna. I nawet nie wiesz jak, kiedy, ale to się już stało. I już wiesz, że nie tego chciałeś/chciałaś.

A więc co robić, gdy dziecko Cię nie słucha, bije rodzeństwo, wyprowadza Cię z równowagi? Ja mówię o tych w moich kursach on-line (w formie wideo i audio) i książkach – krok po kroku poznasz przyczynę takich zachowań i będziesz wiedzieć, co robić. A na szybko powiem Ci, czego nie robić – nie bić, nie krzyczeć, nie stosować żadnej formy agresji i zastraszania. Stosowanie takich “metod” tylko podkreśla niewiedzę i brak kompetencji rodzica. Są też nieskuteczne i fatalnie wpływają na relację rodzic-dziecko oraz psychikę dziecka. Są alternatywy. Wystarczy po nie sięgnąć.

3. Brak granic

To jest najczęstsza sytuacja, z jaką spotykałam się w gabinecie. Sytuacja nieco przewrotna.

Rodzi się dziecko. Rodzice kochają je ponad życie. Dają maluchowi wszystko, czego zapragnie. Nie ustalają w domu zasad, a nawet jeśli, to je naginają, bo przecież to ich ukochane dziecko. Ale… po pewnym czasie okazuje się, że gdy dziecko czegoś nie dostanie, to jest histeria, awantura i dramat. Okazuje się też, że dziecko „wchodzi rodzicom na głowę”. Rodzice podchodzą ze spokojem, szanują potrzeby dziecka, spokojnie tłumaczą, mówią o emocjach, a kiedy nic nie działa… pojawia się „klaps”.

„O i działa! Uspokoił się. Spokój jest.”

Faktycznie może powstać wrażenie, że to działa. To mylne wrażenie. Klapsy nie działają.

Dziecko zrobi to, o co rodzic prosi — nie z chęci współpracy, szacunku albo chociażby poczucia obowiązku, ale tylko ze strachu. Wybierze mniejsze zło. Pozornie może niektórzy rodzice pomyślą, że jest ok… w końcu o to chodzi, żeby dzieci współpracowały i słuchały.

A co z relacją? Dziecko nie szanuje rodzica. Dziecko się go boi. Nie zaufa mu, no bo jak?

Nie mylmy szacunku ze strachem. Możliwe, że ktoś pomyśli teraz, że poprzednie pokolenia tak wychowywały dzieci i jakoś jest dobrze. Może i u Ciebie nie obeszło się bez klapsa w pupę. Ale naprawdę chcesz tak wychowywać swoje dziecko? Mając świadomość, że dzisiaj jest wiedza, która pozwala tego uniknąć?

Nie sądzę.

Poza tym wystarczy zapytać psychoterapeutów i psychiatrów, jak wielu dorosłych ludzi wychowanych za pomocą „wychowawczych klapsów”, nie może się odnaleźć w normalnym życiu. Skutki bicia ujawniają się zwykle dopiero po latach. A może nie ufasz terapeutom? Zobaczmy, co mówili w tej kwestii komentujący.

Może się wydawać, że to skrajne przypadki. To tylko trzy komentarze i wielu z może powiedzieć, że jeden klaps nie doprowadzi do traumy. I nie mówię, że w przypadku każdego klapsa tak się stanie. Jednak wiem, że skoro dotarłeś/aś do tego fragmentu zależy Ci na bezpieczeństwie i prawidłowym rozwoju Twojego dziecka. Zależy CI na pięknej relacji pełnej miłości i szacunku, prawda? Właśnie dlatego warto poszukać alternatywy dla klapsów.

A co do tego klapsa i „nic się złego nie dzieje”.

To czy jest tak faktycznie? Badania naukowe dokładnie mówią, że jednak “coś” się dzieciom dzieje kiedy dostają te klapsy. Że te uświęcone tradycją „metody” wpływają destrukcyjnie na mózg dziecka.

Potwierdza to badanie prowadzone w południowych stanach USA przez naukowców z kilku tamtejszych uniwersytetów na grupie ponad 2,5 tys. matek i ich dzieci. Obserwując przez kilka lat metody wychowawcze kobiet, naukowcy stwierdzili, że dzieci, które w wieku jednego roku dostawały klapsy, już w kolejnym roku życia wykazywały więcej zachowań agresywnych, a w wieku trzech lat były mniej rozwinięte intelektualnie niż dzieci, którym nie dawano klapsów. A więc stosowanie „klapsa” jako metody wychowawczej może spowodować, że dziecko będzie wykazywało agresywne zachowania.

Co więcej… u dzieci wychowywanych za pomocą „klapsa” spada też iloraz inteligencji – dowiedli tego naukowcy z University of New Hampshire. W grupie dzieci, które dostawały klapsy, iloraz inteligencji był średnio aż o 5 pkt niższy niż u tych wychowywanych bez przemocy.

Nawet niewielka liczba uderzeń znajduje potem odzwierciedlenie w testach inteligencji – mówi prof. Murray Strauss z University of New Hampshire, szef badania. Naukowcy twierdzą, że podobnie jak nie ma bezpiecznej dawki alkoholu w ciąży, nie ma też bezpiecznej dawki uderzenia.

A więc kolejny skutek klapsa.

I na koniec… kiedy zbyt często dziecko jest zestresowane (bicie lub groźba „klapsa” powodują silny stres u maluchów!) następuje zalanie mózgu kortyzolem, który w takich ilościach jest toksyczny. Niszczy więc komórki nerwowe i może stać się pośrednią lub bezpośrednią przyczyną lęków, histerii, a nawet depresji czy nerwicy.

To są badania.

Pamiętajmy, że dziecięcy mózg jest wrażliwszy. Psychika dziecka nie radzi sobie z czymś takim jak agresja ze strony rodzica.

!! SZKODLIWY MIT: BRAK KLAPSÓW = BEZSTRESOWE WYCHOWANIE

Kolejna ważna kwestia. W komentarzach notorycznie pojawiało się zestawienie z brakiem klapsów i tzw. bezstresowym wychowaniem. Może i Tobie zdarzyło się usłyszeć od innych rodziców: „Jak to jesteś przeciwna klapsom? Sama się prosisz, dziecko wejdzie CI na głowę!”. ”Nie stosujesz kar? To ładnego będziecie mieli terrorystę za kilka lat…”. Jednak da się, prawda? Warto iść swoją wytrwale drogą świadomego rodzicielstwa, nawet jeśli 67% społeczeństwa twierdzi inaczej. Miłość, szacunek i wiedza potrafią zdziałać cuda.

Wychowanie bez klapsów nie ma nic wspólnego z puszczeniem dziecka samopas i pozwalaniem mu na wszystko. Brak przemocy nie musi oznaczać braku granic. Wręcz przeciwnie.

To właśnie świadome stawianie granic z miłością i szacunkiem jest najlepszym środkiem do tego, aby NIE DOPUSZCZAĆ do tego, aby potrzeba dania dziecku klapsa w ogóle się pojawiła.

To rodzic ma być przewodnikiem dziecka. To on jako dorosła osoba ma zdolność przewidywania konsekwencji. Często pojawiały się głosy o tym, że klaps jest wskazany w „wyjątkowych sytuacjach”. Gdy dziecko wybiega na ulicę, próbuje chwycić za garnek z wrzącą wodą.

Oczywiście, to są sytuacje zagrażające życiu. Jednak to rolą rodzica jest ochronić dziecko przed takimi zagrożeniami. Przewidywać sytuacje i zapewniać dziecku bezpieczne środowisko. Od początku ustalać zasadę trzymania za rękę podczas przechodzenia przez ulicę. Od początku przestrzegać konsekwentnego stawiania granic w kwestii rzeczy, do których dziecku nie wolno się zbliżać. Usuwanie ich z zasięgu i pola widzenia dziecka. Ostre przedmioty, środki chemiczne, czy wrzątek.

Czy dziecko powinno być karane klapsem za to, że rodzic nie wyznaczył świadomie granic? 

JAKA JEST ALTERNATYWA?

Bycie rodzicem z autorytetem stawiającym wspomniane już granice. Nie rodzicem autorytarnym, który krzyczy, karze i ocenia. Rodzicem, który jest przyjacielski, ciepły i otwarty na uczucia dziecka. Który wspiera i wyznacza bezpieczne granice, których konsekwentnie przestrzega.

PRZEMOC… NIE TYLKO FIZYCZNA

Myślę, że temat kar cielesnych i ich wpływu na psychikę dziecka mamy już wyczerpany. Jednak nie mogę tu nie wspomnieć o innej ważnej kwestii.

PRZEMOC PSYCHICZNA BOLI RÓWNIE MOCNO.

Tak, dobrze widzisz… takie komentarze też mają miejsce w XXI wieku… Mimo że nie mówią o karach cielesnych, nie mogę przejść obok tego obojętnie.

Jak myślisz, na jakiej relacji z dzieckiem zależało autorom tych komentarzy? Chcieli być dla niego pozytywnym wzorem? Osobą, której może zaufać i zwrócić się do niej w każdej sytuacji? Czy osobą, która budzi w nim strach? Której dziecko obawia się powiedzieć o problemie, czy własnych emocjach w obawie przed karą lub przykrym przytykiem?

Ja jestem wręcz pewna, że chęci mieli dobre. Po prostu, jak już wspominałam, brak świadomości i edukacji może prowadzić do tego, że sięgają po takie „metody”, jak opisali.

Czy one mają prawo zadziałać pozytywnie? Mając świadomość tego, jak działa mózg dziecka, śmiem twierdzić, że nie.

Mózg dziecka do 7 rok życia nie ma jeszcze w pełni wykształconej kory nowej — części odpowiedzialnej za logiczne myślenie, wyciąganie konsekwencji, przewidywania skutków. Młodsze dziecko nie odróżnia nie odróżnia fikcji od świata rzeczywistego.

Gdy rodzic mówi, że go zostawi, że zabierze go jakaś pani, czy potwór… to brzmi na 100% realnie. Nawet 110%, bo mówi to jeden z najważniejszych osób w jego życiu. Osoba, której zadaniem jest się nim opiekować. To, co dla nas dorosłych może być „śmiesznym żartem”, dla dziecka może być silną negatywną emocją i poczuciem strachu. W skrajnych sytuacjach nawet traumą.

ZACZNIJMY PRZEŁAMYWAĆ SCHEMATY

Pozwolę sobie raz jeszcze przytoczyć badania CBOS. Ponad 60% badanych uznało, że „są sytuacje, kiedy dziecku trzeba dać klapsa”.

60% to bardzo dużo. Bardzo możliwe, że znasz rodziców, którzy dają dzieciom klapsy, być może nawet Tobie się to zdarzyło.

Jest wiele rzeczy, które znamy od lat i wydają nam się normalne, naturalne. Często powtarzamy je bezwiednie, nie jesteśmy świadomi, jakie niosą ze sobą konsekwencje.

Lata temu uważano, że papierosy są zdrowe, polecano je sportowcom i osobom chorym. Jak wygląda sytuacja teraz? Owszem, jest sporo osób, które wciąż pali, jednak nie znam żadnej, która by nie wiedziała, że to dla nich złe i szkodliwe.

A skąd to wiedzą? Dzięki badaniom naukowym, uświadamianiu i nagłaśnianiu tematu.

Właśnie dlatego powstał ten artykuł. Chcę, aby każdy rodzic mógł go przeczytać i był świadomy swojej roli. I tu kochani prośba do Was… jeśli wg Was to ważny temat i wiedza, o której powinni się dowiedzieć inni rodzice… jeśli utożsamiacie się z tym, że należy mówić o trudnych rzeczach… udostępniajcie tę wiedzę innym.

Byłoby cudownie, gdyby ten tekst przeczytało jak najwięcej rodziców.

Bo widzisz… łatwo jest kogoś oceniać i powiedzieć, że robi źle. O wiele trudniej pokazać tej osobie, że można inaczej. Trudniej ją zrozumieć. Łatwiej obrazić.

Ale przecież nie zmienimy niczego, osądzając. Zmienimy rozmową. Głęboko w to wierzę. Stąd kolejny już tekst na ten trudny temat.

Nie uczmy dzieci bezwzględnego posłuszeństwa, a dialogu. Dialogu, zasad i wzajemnego szacunku opartego na miłości.

Zwłaszcza że istnieją metody, które pozwalają na stworzenie relacji opartej na autentyczności, wzajemnym szacunku, zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa, naturalnym autorytecie rodzicielskim i miłości. Te metody pozwalają połączyć miłość i troskliwość z łagodną stanowczością i ustawić granice nie sięgając po klapsy, nie dopuszczając również do sytuacji, kiedy dzieci „wchodzą rodzicom na głowę.”

Ta wiedza wcale nie jest taka oczywista. Pomóżmy jej dotrzeć do większej ilości rodziców. Pomóżmy tym samym maluchom w prawidłowym, bezpiecznym rozwoju pełnym miłości.

PS. Czekam ze szczególną niecierpliwością na Wasze komentarze. Wierzę, że tym razem nie będą potwierdzać tych przerażających statystyk. Wierzę, że wspólnie możemy je zmienić.

29 lipca 2021

15 komentarzy do "Kiedy w końcu przemoc wobec dzieci przejdzie do historii?"

  1. Ogromnie dziękuję Pani Mariolu za ten post🙏😄 Według mojej oceny świadomość w temacie wychowania… choć nie tylko w tym temacie, to potężne narzędzie, które może nam pomóc zrozumieć wiele rzeczy i pomóc spojrzeć na sprawę z innej perspektywy.
    Jedyne co musimy zrobić, to chcieć zmiany w naszym myśleniu, działaniu. A możliwości w obecnych czasach jest mnóstwo…
    Cudownie jest mieć uświadomoną potrzebę zmiany oraz osobistego rozwoju…..
    Wspieram Panią całym serduchem jak i wszystkich, którzy decyduja się na zmiany.
    Pozdrawiam serdecznie🙋💞

    • Ewo, bardzo Ci dziękuję! W pełni zgadzam się z tym, co piszesz – sama świadomość, że warto rozwijać się w temacie wychowania jest już na wagę złota. Dzięki temu otwiera się mnóstwo możliwości i drzwi, o których wcześniej nie mielibyśmy pojęcia… A o tym, jak potężne to narzędzie najbardziej przekonują się Ci, którzy po nie sięgają 🙂 Bardzo dziękuję za Twoje wsparcie. Pozdrawiam ciepło!

  2. Witam, ja również jako dziecko dostałam “klapsy” i mimo, że nie były one częste zauważyłam że mając własne dziecko automatycznie w chwilach gdy tracisz już cierpliwość i tłumaczenia nie pomagają pierwsza myśl to “klaps”. Taki “złoty środek” na problemy wychowawcze. Ja już na szczęście zrozumiałam, że to robi dziecku wielką krzywdę i zrobię wszystko żeby moje dziecko nie było tak wychowywane. Pozdrawiam 🙂

    • Wielu rodziców daje klapsy bo nie wiedzą, że można inaczej. Bo sami dostawali po tyłku, gdy byli dziećmi i automatycznie przekładają to na swoje dzieci… Bardzo się cieszę, że zrozumiałaś, że klapsy to nie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że będzie coraz więcej takich rodziców. Pozdrawiam!

  3. Przypadkiem trafiłem, bardzo fajny tekst. Ciężko uwierzyć że 60% nadal może tak myśleć… Szkoda. Czasem wystarczy odrobina samokrytycyzmu. Jak bezsilnym i prymitywnym jest się człowiekiem gdy własne zdanie próbuje się przekazać za pomocą przemocy w stosunku do bezbronnego (które się kocha!) dziecka. Jeszcze próbuje się to usprawiedliwiać… Mam nadzieję że lepsze czasy nadchodzą.

    • Antku, ja również mam taką nadzieję. Po to też powstał ten artykuł – aby jak najwięcej rodziców miało świadomość, że klapsy to nie jest rozwiązanie i że mogą wyrządzić dziecku krzywdę, która bedzie trwała LATAMI.

  4. Duża dawka wiedzy dla każdego rodzica Pani Mariolu. Sądzę, że nigdy nie jest za późno na zmianę swoich zachowań . Wielkie uznanie dla Pani działań i chęci zmiany złudnie ( skutecznych) metod wychowawczych !

    • Bardzo dziękuję, Patrycjo. Ja też uważam, że nigdy nie jest za późno. I jeśli ten artykuł sprawi, że chociaż jeden rodzic przestanie stosować klapsy jako metodę wychowawczą, to uważam to za wielki sukces. Pozdrawiam!

  5. Ja może nie byłam bita w dzieciństwie (byłam bardzo grzecznym dzieckiem), ale byłam traktowana jak to się mówi gorzej niż pies. Było “przynieś, podaj, pozamiataj”, jak się buntowałam to były krzyki i wyzwiska. A jak byłam posłuszna to wcale nie było dobrze, bo też byłam ta najgorsza. Wydaje mi się że to było nawet gorsze niż klapsy. Moja samoocena jest równa zero, pomimo wykształcenia nie potrafię znaleźć porządnej pracy.

  6. Wspaniały artykuł, każdy rodzic powinien go przeczytać. Klapsy i wszelka przemoc to nieradzenie sobie rodzica ze sobą – i nad tym się każdy przemocowy rodzic powinien zastanowić. A nie nad tym, że bez klapsa dziecko nie „wyjdzie na ludzi”. P. S. Czytając niektóre komentarze tupu: „ksiądz się Tobą zajmie”, nie mogłam uwierzyć, ze coś takiego może powiedzieć matka do własnego dziecka. P. S. 2: Statystyki są przerażajace.

    • Karolino, bardzo dziękuję za Twój komentarz. To prawda, rodzic, który stosuje klapsy jako rozwiązanie to rodzic, który tak naprawdę nie wie już, co zrobić. I często decyduje się na ten potworny krok z bezradności. I aby tej bezradności było jak najmniej, potrzebna jest wiedza, edukacja, świadomość.. Warto po nie sięgać. (W temacie komentarzy, mam podobne zdanie – pod tamtym artykułem było ich ponad 300. Kiedy je czytałam, łapałam się za głowę…)

  7. Doczytałam do końca, ale nie znalazłam żadnego konkretu, jak rozmawiać, jak się zachować, co zrobić….zamiast klapsa. Stwierdzenie, że dziecko można/trzeba wychować w atmosferze szacunku, miłości jest super, mnie przekonuje, ale jeśli chcialabym się tego nauczyć, potrzebne są konkrety

    • Anno, szacunek, miłość – to tematy zbyt obszerne, aby opisać je dokładnie i konkretnie w tym jednym artykule (który i tak liczył już ok. 15 stron A4). Tym bardziej, że w przypadku klapsów jedna wskazówka to zdecydowanie za mało, ponieważ to szerszy problem. Jednak artykuł może być motywacją do tego, aby tych wskazówek poszukiwać. I to właśnie było jego celem – otworzenie rodzicom oczu na ten problem. Na to, jak bardzo szkodliwe są klapsy i że warto szukać innych rozwiązań. Bo one istnieją, trzeba tylko ponie sięgnąć. No właśnie, gdzie po nie sięgać? Gdzie znaleźć te konkrety, o których piszesz? To mogą być inne artykuły, wpisy, webinary czy filmy, które są dostępne bezpłatnie na wyciągnięcie ręki. Są także kursy on-line. Moim zdaniem inwestycja w wiedzę (i czasu i pieniędzy), zwłaszcza tę, która wpływa na to, jak wychowamy nasze dzieci, jest na wagę złota.

  8. Dobry tekst. Skutki bicia są najczęściej widoczne dopiero w dorosłym życiu. Ja byłam bita i przez to sama noszę w sobie agresję, którą teraz muszę leczyć u psychiatry – takie są skutki bicia i zastraszania dziecka.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2021 Mariola Kurczyńska. Wszelkie prawa zastrzeżone Realizacja: DB Elite Team

Dane rejestrowe:

Mariola Kurczyńska, prowadząca działalność gospodarczą przy ul. Waleriana Łukasińskiego 7/1, 59-220 Legnica, NIP: 6911297858, REGON: 890631040.

Tel.: 509 707 803

E-mail: kontakt@mariolakurczynska.pl

Obsługa klienta:

Pn–pt: 10:00–14:00